czwartek, 10 października 2013

TAK PRACUJĄ NASTĘPCY SHERLOCKA HOLMESA

Nawet Sherlock nie miałby szans w rywalizacji z policyjnymi naukowcami uzbrojonymi w najnowsze narzędzia badawcze

Czy ten proszek zawiera narkotyki? Z jakiego samochodu może pochodzić ten odprysk lakieru? Czy ta plamka krwi należy do sprawcy? Na takie pytania codziennie odpowiadają eksperci z laboratoriów kryminalistycznych. Korzystając z nowoczesnych metod badawczych i zaawansowanego sprzętu, potrafią znaleźć i zidentyfikować najdrobniejszy ślad. I zrobić to z pewnością, która nada ich opinii moc sądowego dowodu.

DNA: dowód idealny?
To właśnie precyzja i wiarygodność uczyniły z badania DNA potężne narzędzie będące na usługach śledczych. Kiedyś rękojeść noża pokryta porowatą gumą nie dawała nadziei na zdjęcie śladów w formie odcisków palców. Dziś jest świetnym miejscem do szukania śladów DNA. Genetyka pomaga na przykład znaleźć autorów anonimowych listów, które wcześniej badano tylko grafologicznie i daktyloskopijnie.
– Ekspertyzy genetyczne zaczęliśmy robić w początkach lat 90. – mówi Grażyna Rycerska z Wydziału Biologii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego (CLK) Komendy Głównej Policji. – Obecnie przygotowujemy około 400 ekspertyz rocznie, niektóre dotyczące jednego śladu, inne 100 lub 200. Zabezpieczenie śladów DNA i badania DNA stosuje się już rutynowo, nawet przy drobnych przestępstwach, jak włamania do kiosków czy altanek na działkach. Nie słyszałam, żeby sądy odrzuciły opinię eksperta bazującą na analizie genetycznej – wyjaśnia policyjny biolog.

Dlaczego możliwa jest taka analiza? DNA wszystkich ludzi jest w ogromnej części identyczne – w końcu jesteśmy jednym gatunkiem. Jednak w naszym genomie są miejsca, gdzie występują znaczące różnice między poszczególnymi ludźmi, więc jeśli chcemy kogoś zidentyfikować, nie musimy badać całego jego DNA. Wystarczy sprawdzić kilka takich charakterystycznych rejonów z części genomu, która nie koduje cech wyglądu czy stanu zdrowia.

W Polskich laboratoriach standardowo bada się ich 10. Prawdopodobieństwo, że wśród przedstawicieli rasy białej (kaukaskiej) znajdzie się drugi człowiek o identycznym profilu genetycznym (czyli identycznej budowie tych 10 rejonów), jest mniejsze niż jeden do miliarda. W Polsce od kilku lat funkcjonuje baza danych DNA. Obecnie znajduje się w niej około 22,5 tysiąca profili genetycznych osób podejrzanych i niezidentyfikowanych śladów znalezionych na miejscach zdarzeń. – Mamy już pierwsze trafienia – podkreśla Grażyna Rycerska. – Potrafimy połączyć nowo nadesłane ślady z danymi z bazy.

Procedura badań w CLK wygląda następująco: jeśli mamy podejrzanego, można pobrać od niego DNA (zwykle przez wymaz komórek nabłonka z wewnętrznej strony policzka) i sprawdzić, czy w bazie danych nie ma jego profilu. Być może na miejscu jakiegoś przestępstwa zostawił kiedyś swój „genetyczny odcisk palca”. Ale częściej bywa odwrotnie – do laboratorium trafia próbka materiału biologicznego z wnioskiem o analizę DNA i sprawdzenie, do kogo on należy.

– Najczęściej badamy DNA z krwi, śliny i ze spermy. Rozbudowujemy też pracownię do analizy DNA z kości – wyjaśnia policyjna specjalistka. – Coraz częściej zajmujemy się też tak zwanymi śladami kontaktowymi, czyli tym, co pozostało po kontakcie ciała z otoczeniem. Mogą to być odrobiny złuszczonego naskórka, w miejscu gdzie podejrzany dotykał przedmiotów ręką, albo komórki nabłonka z ust zostawione na przykład na sztućcach. Często trafiają do nas całe przedmioty, a my musimy na nich odnaleźć ślady i wyizolować z nich DNA. To najtrudniejszy, najbardziej żmudny i najbardziej odpowiedzialny etap. Doświadczenia w tym zakresie nabywa się przez lata pracy – podkreśla Hajduk z infosekret.

Metoda ma oczywiście swoje ograniczenia. Trudno bada się na przykład materiał pobrany z... dżinsów, bo barwnik indygo hamuje reakcję namnażania DNA przed analizą. Podobnie jak substancje humusowe (produkty rozkładu materii roślinnej) w glebie. Stąd problemy z analizą genetyczną zwłok długo leżących w ziemi. Nie mówiąc o tym, że szukanie śladów na odzieży takich denatów zdecydowanie nie należy do przyjemności.

Na tropie mikrośladów
Przyzwyczailiśmy się już, że DNA to skarbnica wiedzy. Ale co zrobić, gdy na miejscu zdarzenia nie ma śladów biologicznych? Są za to co najwyżej kawałki szkła, strzępy materiału lub resztki farby? Okazuje się, że z nich także można wycisnąć mnóstwo informacji. Eksperci od kryminalistyki nazywają je mikrośladami.